Przejdź do głównej zawartości

4 fakty o singlach, które powinny znać osoby w związkach

Nie oszukujmy się. Pomimo lansowania pozytywów bycia singlem w mediach i popkulturze, życie w pojedynkę przeważnie przegrywa z życiem w parze, a najlepiej w szczęśliwej rodzinie. Hejterzy uwielbiają przypominać, że już każda osoba bez drugiej połówki przed trzydziestką to stara panna czy stary kawaler, czyli człowiek, który przegrał życie. Kim jest singiel? Beztroskim hedonistą z apartamentem w centrum Warszawy? Szarą myszką lub synkiem mamusi mieszkającym do czterdziestki z rodzicami? A może prawda jest zupełnie gdzie indziej?


Singiel też człowiek


Dlaczego akurat wpis o singlach? Do pewnej refleksji skłoniło mnie kilka rozmów z osobami będącymi w związku. Nigdy bym nie pomyślała jak mylne wyobrażenia o życiu singla może mieć osoba, która np. przez większość życia jest w związku, a singli zna głównie z seriali telewizyjnych. I tak nagle okazuje się, że fakty, które powinny być dla każdego oczywiste, wcale takimi nie są. Dlatego postanowiłam obalić dziś parę mitów na temat wizerunku singla.

Singiel nie ma żadnych zmartwień

Uwielbiam, gdy ludzie, którzy mają niewielką wiedzę w danym temacie, uznają za stosowne w myśl zasady "nie wiem, więc się wypowiem", dzielić z otoczeniem swoimi przemyśleniami. Uwaga, teraz będzie nieco brutalnie. Jasne, jeśli jesteś bitą przez bezrobotnego męża-tyrana żoną, która właśnie straciła pracę, a w domu czeka na nią umierające na raka dziecko, to faktycznie... trudno będzie ten ogrom nieszczęść przebić. Jednak stwierdzenie, że człowiek bez pary nie ma żadnych zmartwień, bo nie stresuje się czy dziecko się dobrze uczy, mąż nie zdradza i czy w domu wszystko wysprzątane, a obiad ugotowany, jest po prostu głupie. Każdy ma swoje własne zmartwienia. Singiel, nawet ten pozujący na wesołego i beztroskiego, nie jest wolny od kłopotów. Również może stracić pracę (a ponieważ jest jedynym żywicielem jednoosobowego gospodarstwa domowego to oznacza spore kłopoty), ciężko zachorować (i kto mu wtedy pomoże?), popaść w poważne długi itd. Nie wspomnę już o tzw. singlach z odzysku, czyli np. samotnych matkach. Jedyne problemy, których faktycznie nie mają, to problemy w relacjach z partnerem życiowym (chyba, że z tym byłym). Pozostałe kłopoty można pomnożyć razy dwa albo trzy, w zależności od sytuacji.

Singiel jest zamożny i spełnia wszystkie swoje zachcianki

Jaki wizerunek singla i singielki prezentują filmy i serialne telewizyjne? Osoba bez pary zwykle ma własny apartament w centrum Warszawy albo innego dużego miasta. Sushi, owoce morza, codzienna kawa z modnej kawiarni, zajęcia jogi... i mnóstwo czasu na myślenie o kolejnych sercowych podbojach. No bo przecież singiel nie ma problemów z opłatą rachunków i zarabia krocie! Nie wspomnę już o tym, że na swojej drodze spotyka tylko zamożnych i atrakcyjnych ludzi stanu wolnego. Normalnie bajka! Niestety, życie w pojedynkę bardzo często nijak nie przypomina serialowej rzeczywistości (no może jednemu czy dwóm singlom się tak trafiło, więc nie twierdzę, że nikomu). Znane mi panny i panowie bez partnerów i partnerek życiowych niekoniecznie są krezusami. Pracują np. w biurze, sklepie albo urzędzie. Muszą się nauczyć przeżyć do pierwszego z niskiej pensji. Oczywista oczywistość? Niby tak, ale sama usłyszałam zdanie "przecież nie ma dzieci na utrzymaniu, to co narzeka, że nie ma pieniędzy". Hmm, jeśli pracuje w urzędzie za mniej niż 2 tys. złotych i musi z tej kwoty opłacić czynsz, raty w banku oraz przetrwać do kolejnego miesiąca - to tak, ma prawdo narzekać na niską pensję. Zupełnie tak samo jak osoba w związku.

Singiel to parszywy egoista

"Zamiast zakładać rodzinę, to oni się tylko bawią. Cholerni egoiści! Ale gdy uroda przywiędnie to zostanie tylko płacz i zgrzytanie zębów dla starej panny i kawalera". To był cytat pewnej kobiety, która głośno wyrażała swoją opinie o singlach koleżance w autobusie. Mogłabym w ciemno założyć się, że autorka tych słów ogląda zbyt dużo seriali albo buduje swoją opinię o kilku milionach rodaków na bazie znajomości jakiejś konkretnej osoby lub kilku osób. Tak naprawdę to tyle samo egoistów mamy wśród singli, jak i wśród osób związku. Bo cały sekret tkwi w charakterze jednostki. Ktoś może być mężem i ojcem trójki dzieci, ale nie zmienia to faktu, że jest skupiony wyłącznie na sobie. Z kolei jakaś singielka może opiekować się starszymi rodzicami, zapewniać dom gromadce zwierzaków i być "do rany przyłóż" dla każdej bliskiej jej osoby. A jak zatem odpowiadać na zaczepkę: Singielka martwi się tylko o sobie"? Odpowiedzieć: "A czyim losem ma się zamartwiać? Nieistniejącego partnera i dzieci, których nie posiada?"

Singiel nie ogarnia życia, jest niezaradny

Ten mit wynika chyba z pewnej trudności w zdefiniowaniu "niezaradności życiowej". Osoby, które twierdzą, że singiel to osoba nieporadna życiowo zwykle ma na myśli jego brak pary. "Bo przecież ktoś zaradny zaraz by znalazł kogoś odpowiedniego i się wokół niego zakręcił". Naturalnie człowiekowi wyrażającemu taką opinię nijak się nie przetłumaczy, że dany singiel może nie szuka (bo np. jest mocno zraniony po wcześniejszym nieudanym związku), wciąż nie trafia na właściwą osobę albo po prostu jest mu dobrze samemu ze sobą. Jednak w gruncie rzeczy słowo "niezaradny" zwykle odnosi się do kogoś, kto nie potrafi sobie poradzić w różnych sytuacjach życiowych. I w tym miejscu przytoczę wypowiedź, która była moją główną inspiracją do napisania tego wpisu. Pewna zamężna znajoma wyznała mi któregoś razu, że jest zniechęcona bo musi jechać na urodziny chrześniaka, a mąż się rozchorował i z nią nie pojedzie. Ok, w czym problem - spytałam bez zastanowienia, a kobieta obrzuciła mnie lodowatym spojrzeniem. No jak to - rzuciła jednym tchem. - Będę musiała sama tam jakoś dojechać autobusem, kupić sobie bilet, potem jeszcze szukać drogi przez miasto, no i siedzieć na tej imprezie rodzinnej sama. Przez dłuższą chwilę starałam się zrozumieć, o co jej właściwie chodzi. Co to za problem kupił bilet autobusowy, dojechać PKS-em na miejsce, znaleźć drogę i wytrwać samej na rodzinnej imprezie? Przecież nikt jej nie będzie wciąż wypytywał, kiedy w końcu sobie kogoś znajdzie :) I w końcu dotarło do mnie, że znajoma zwykle nic nie musi sama robić. Prawo jazdy ma tylko jej mąż, który zwykle wszędzie ją wozi, do urzędu czy na spotkanie wspólnoty mieszkaniowej też idzie sam, a gdy w domu coś się zepsuje wtedy koleżanka krzyczy "misiu, ratuj" a problemy automatycznie się rozwiązują. No i super, że ma tak dobrze i wygodnie tylko... niech mi już nikt nie mówi, że singiel, który sam musi ogarniać każdą dziedzinę swojego życia jest niezaradny. :)

I to byłoby tyle w tym temacie. Jeżeli kogoś interesuje życie singla, a zwłaszcza singielki, to polecam felietony Roszczeniowej 30-stki. Tak jak nie jestem fanką kobiecych serwisów, tak naprawdę lubię czytać jej teksty :)

Komentarze

  1. Jako, że blog totalnie w moim stylu, bardzo dobrze mi się go czyta. Było by mi bardzo miło gdyby Pani zerknęła na mój i oceniła co jest dobre,, a co trzeba zmienić. Pozdrawiam :D #TypowaSingielka
    http://takietypowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie wpadnę zobaczyć jak tylko ochłonę po dzisiejszych urodzinach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kto naprawdę rządzi w sieci?

Wiem, że obecnie na czasie są tematy majówkowe (jak przeżyć majówkę w górach, czy warto brać sanki nad morze, sto rzeczy, które można robić z rodziną i znajomymi, gdy pogoda za oknem nie rozpieszcza itd.), ale wolę iść pod prąd i napisać dziś kilka słów na podstawie swoich doświadczeń zawodowych. A wszystko dlatego, że ostatnio zdałam sobie sprawę z czegoś naprawdę ważnego. Jak myślicie, kto ma najwięcej do powiedzenia w wirtualnym świecie: redaktorzy naczelni prestiżowych gazet i portali, celebryci szalejący na Instagramie, wpływowi youtuberzy, opiniotwórczy blogerzy, redaktorzy Pudelka czy dziennikarze ogólnopolskich portali internetowych?  Od dawien dawna chciałam być... redaktorką naczelną. Początkowo myślałam o zarządzaniu kobiecym czasopismem, potem przerzuciłam się w marzeniach na kilka branżowych tytułów, aż w końcu zrobiłam zwrot w stronę internetu. W końcu redaktor naczelny portalu o tematyce X również brzmi dumnie. Jednak od tamtych marzeń minęła blisko dekada, a ży

7 rad, jak nie oszaleć przy wykańczaniu mieszkania

Zanim po raz pierwszy usiądziesz z kubkiem kawy w nowym fotelu i z lubością zachwycisz się pięknem własnego, wykończonego ze smakiem mieszkania, czeka cię naprawdę długa i trudna podróż. Jej kres wart jest zachodu, a wyczerpujący okres w trakcie trwania remontu nie musi być aż tak uciążliwy. Oto 7 rzeczy, które mogą pozwolić przetrwać najgorsze momenty. Zanim zamieszkasz w wymarzonych czterech ścianach Chcę, żeby była jasność. Osobiście nie znoszę wszelkiego rodzaju remontów, a w trakcie wykańczania mieszkania popełniłam mnóstwo błędów, nie wspominając już o tym, ile rzeczy doprowadziło mnie do szewskiej pasji. Najbardziej życzyłabym więc każdemu, aby pewne sytuacje zostały mu oszczędzone. A jeśli okaże się to niemożliwe, to lepiej zawczasu wiedzieć jak sobie ze wszystkim poradzić. 1. Upewnij się, co Cię będzie czekać! Jedni pewnych rzeczy nie chcą wiedzieć, a inni wolą dmuchać na zimne i nie dać się zaskoczyć. W przypadku wykańczania mieszkania, uważam, że lepiej postawić n

Wycieczka z biura podróży - obciach czy sposób na wakacje?

Cholera, przecież miałam być systematyczna i wytrwale rozwijać bloga! A jak jest, każdy widzi. Tymczasem jednak, po powrocie ze wspaniałych wakacji w słonecznej Italii, chcę podzielić się kilkoma refleksjami na temat wyjazdów zorganizowanych z biura podróży (a przy okazji mam pretekst, żeby opublikować kilka fantastycznych zdjęć). Czy warto się na nie wybierać? Dla kogo taka forma wakacji jest błogosławieństwem, a dla kogo mordęgą? Post nie jest przez nikogo sponsorowany (nie przy moich "imponujących" statystykach bloga, ale w końcu tworzę wpisy bardzo nieregularnie).  Z widokiem na wulkan Wezuwiusz Chyba nikt nie będzie zdziwiony stwierdzeniem, że najlepszy urlop to ten zorganizowany samodzielnie. Bo przygoda, własny wysiłek włożony w organizację, indywidualny plan, niczym nieskrępowana wolność i takie tam. Dziś jednak opowiem kilka słów o tygodniowym wypadzie do Włoch, na który z pełną premedytacją wybrałam się w ramach zorganizowanej wycieczki. Dlaczego? No str